środa, 10 sierpnia 2016

XXXII rozdział - 10 sierpień

Hej kochane. Nowy rozdzial. Juz skaczylam pisac. Czekajac u fryzjera na swoja kolej.Zapraszam:) milego czytania





 JEDEN DZIEŃ Z ŻYCIA INGRID
Ukryłam się za stodołą. Usiadłam w wysokiej bujnej trawie, podciągnęłam nogi pod brodę i ciężkim sercem oparłam głowę o kolana. Po policzkach spływały mi łzy. Płacząc nie wydawałam żadnych dźwięków, ale czułam się źle. Ociężale wytarłam fartuchem oczy i usta. Zeszłej nocy miałam niejasne przeczucie że jestem w ciąży, bo piersi zrobiły się olbrzymie. W dodatku spóźniał mi się okres.
I co mam teraz zrobić? To pytanie rozsadzało mi czaszkę, w głowie kłębiły się tysiące myśli. Może własnie Charlie przed tym mnie ostrzegała i powinnam z nią porozmawiać. Lekkim krokiem podążyłam w stronę gdzie pracował Erling. Będzie musiał wsiąść na siebie odpowiedzialność za mnie i dziecko. Jak to cudownie, że będziemy razem!
Pełna podekscytowania stanęłam za plecami Erlinga. Obawiałam się trochę jego reakcji.
Dyskretnie chrząknęłam, żeby zwrócić uwagę na siebie.
- Ingrid!- krzyknął radośnie.
- Przejdziesz się ze mną na pole?
- Teraz? W środku dnia?
- A dlaczego nie? Przecież zaraz kączysz prace.
Erling niechętnie dał się mi przekonać.
Imponowało mi to, że Erling tak dokładnie i starannie wykonywał swoją prace. Teraz są od siebie zależni, bo przecież oboje muszą utrzymać dziecko. Charlie na pewno się nad nami zlituje, w końcu niedługo się zaręczymy i rodzi się maleństwo. Kawałek drogi przeszliśmy w  milczeniu, ale gdy tylko nabrałam pewności, że nikt nas nie zobaczy, wsunęłam swoja dłoń w wielka i szeroką rękę Erlinga. Kciukiem gładziłam powoli wierzch jego dłoni. Skóra mężczyzny była wysuszona, ale ciepła i miła w dotyku.
Jakie to dziwne, przeszło mi niespodziewanie na myśl. Jeszcze kilka minut temu byłam kompletnie bezradna, a teraz wręcz przeciwnie, czuje kiełkującą radość z bycia matka. I pomyśleć, że w moim brzuchu miesza mały człowiek. Spłodzony z miłości która połączyła dwoje ludzi.
- Czy jest coś szczególnego, o czym chciałaś ze mną porozmawiać?- zapytał Erling
- Znajdziemy najpierw pień drzewa na którym moglibyśmy usiąść.
- A już rozumiem- zachichotał - zwabiłaś mnie do lasu, żeby...
Nie skomentowałam tego, tylko pociągnęłam go za sobą do pnia, zadowolona poklepałam pień ręką, dając Erlingowi znak, żeby usiadł obok mnie.
Złościło mnie to że oderwał kawałek kory i zaczął ją obskubywać niż skupić na mnie cała swoją uwagę, z sercem w gardle zebrałam się na odwagę. Wykrzyknęłam;
- Jestem w ciąży!
Erlinga zamurowało. Po chwili skulił ramiona i powoli odwrócił się w moją stronę.
- Żartujesz, prawda?
Pokręciłam głową.
Erling rzucił za siebie kawałek kory, który trzymał w ręku, podniósł się i zaczął bez celu krążyć przede mną.
- Uważasz, ze to dobra wiadomość?
- Nie, wcale tak nie uważam- przyznałam cicho- Ja też się martwiłam. To znaczy na początku ale teraz.. To przecież cudowne, że będziemy rodzina.
Odskoczył po tych słowach do tyłu jak oparzony.
- Po moim trupie! Ty będziesz matką, ale niech mnie piorun trzaśnie, jeśli ja zostanę ojcem.
- Ale przecież nim będziesz.
- A skąd u diabła, mam wiedzieć, czy to na pewno jest moje dziecko?
- Erling- Krzyknęłam- Przecież wiesz że nie byłam z żadnym mężczyzna, kiedy my....
- Nie odstawiaj komedii- krzyknął
Czułam że na przemian zalewają mnie fale zimna i gorąca. Szok sprawił, że przed oczami pojawiły się czarne mroczki. Ostatnimi siłami postanowiłam wsiąść się w garść i przemówić mu do rozsądku.
- Chyba nie myślisz, że poszłabym do łóżka z byle kim? Mam prawie dwadzieścia pięć lat i większość moich rówieśników jest już od dawna  zamężna i otoczona gromadką dzieci. Zachowałam dla ciebie to, co kobieta ma najcenniejszego i czym chce obdarować swojego ukochanego.
- Nie sądziłem, że jesteś aż tak głupia, żeby się we mnie zakochać! - ryknął - Gdybym wiedział o tym nigdy do niczego by nie doszło. Czy ty naprawdę tego nie rozumiesz? ty naiwna suko! Jestem wolny ja ptak. Dzisiaj pracuje tu, jutro tam i sam wybieram kobiety, które mnie pociągają. A żona i kupa bachorów wlokących się za mną od gospodarstwa do gospodarstwa to ostatnia rzecz, jakiej mi potrzeba!
Powinnam czuć złość, ale zamiast tego miałam wrażenie, że do brzucha wlewa się gorąca lawa.
Rozczarowanie paliło mnie do życia.
- Sama jesteś sobie winna- zaśmiał się szyderczo, odwrócił się na pięcie i ruszył ścieżką w dół.
- Zaczekaj. Proszę cię Erling.
Nie miał zamiaru się zatrzymać, tylko przyśpieszył kroku. Wycieńczona płaczem, zszokowana leżałam na plecach i wpatrywałam się w niebo. Jakie ono piękne i jakie niebieskie. Ostatkiem sił udało  mi się w końcu stanąć na nogach.
Chwiejnym krokiem podążyłam w kierunku zabudowań, ale już po chwili zrobiło mi się słabo i niedobrze. Przepełniona goryczą oparłam się o pień drzewa, kilka godzin wcześniej łamałam sobie głowę nad tym, jak wyjść cało z opresji. Pocieszałam się myślą, że Erling weźmie na siebie część odpowiedzialności za, to co się stało. Był wówczas cień nadzieje, że razem uda nam się wytłumaczyć przed Charlie. Zostałam sama ze swoim wstydem i dzieckiem, które wychowa się bez ojca.






Brak komentarzy: