wtorek, 30 sierpnia 2016

30 sierpnia :)

Hej kochane :) nowa wycieraczka już gotowa, w wcześniejszych postach też były zdjęcia jak powstaje :) Dożo chętnych jest, wiec dużo pracy i od razu trochę z terminami się nie wyrobie i za to przepraszam maks 2-3 tygodnie i będą gotowe :)














Postanowiłam zrobić konkurs, może ktoś weźmie udział. Czas jest do końca września :) Co zrobić:
1. Polubić         https://www.facebook.com/Salvador-McLuck-1690492361225981/
2. Wybrać co chcecie wygrać:) będą zdjęcia.
3. Napisać która rzecz i udostępnić i polubić :)
To wszystko mam nadzieje że będzie dużo osób, możliwe że będzie więcej osób wybranych:)













środa, 10 sierpnia 2016

XXXII rozdział - 10 sierpień

Hej kochane. Nowy rozdzial. Juz skaczylam pisac. Czekajac u fryzjera na swoja kolej.Zapraszam:) milego czytania





 JEDEN DZIEŃ Z ŻYCIA INGRID
Ukryłam się za stodołą. Usiadłam w wysokiej bujnej trawie, podciągnęłam nogi pod brodę i ciężkim sercem oparłam głowę o kolana. Po policzkach spływały mi łzy. Płacząc nie wydawałam żadnych dźwięków, ale czułam się źle. Ociężale wytarłam fartuchem oczy i usta. Zeszłej nocy miałam niejasne przeczucie że jestem w ciąży, bo piersi zrobiły się olbrzymie. W dodatku spóźniał mi się okres.
I co mam teraz zrobić? To pytanie rozsadzało mi czaszkę, w głowie kłębiły się tysiące myśli. Może własnie Charlie przed tym mnie ostrzegała i powinnam z nią porozmawiać. Lekkim krokiem podążyłam w stronę gdzie pracował Erling. Będzie musiał wsiąść na siebie odpowiedzialność za mnie i dziecko. Jak to cudownie, że będziemy razem!
Pełna podekscytowania stanęłam za plecami Erlinga. Obawiałam się trochę jego reakcji.
Dyskretnie chrząknęłam, żeby zwrócić uwagę na siebie.
- Ingrid!- krzyknął radośnie.
- Przejdziesz się ze mną na pole?
- Teraz? W środku dnia?
- A dlaczego nie? Przecież zaraz kączysz prace.
Erling niechętnie dał się mi przekonać.
Imponowało mi to, że Erling tak dokładnie i starannie wykonywał swoją prace. Teraz są od siebie zależni, bo przecież oboje muszą utrzymać dziecko. Charlie na pewno się nad nami zlituje, w końcu niedługo się zaręczymy i rodzi się maleństwo. Kawałek drogi przeszliśmy w  milczeniu, ale gdy tylko nabrałam pewności, że nikt nas nie zobaczy, wsunęłam swoja dłoń w wielka i szeroką rękę Erlinga. Kciukiem gładziłam powoli wierzch jego dłoni. Skóra mężczyzny była wysuszona, ale ciepła i miła w dotyku.
Jakie to dziwne, przeszło mi niespodziewanie na myśl. Jeszcze kilka minut temu byłam kompletnie bezradna, a teraz wręcz przeciwnie, czuje kiełkującą radość z bycia matka. I pomyśleć, że w moim brzuchu miesza mały człowiek. Spłodzony z miłości która połączyła dwoje ludzi.
- Czy jest coś szczególnego, o czym chciałaś ze mną porozmawiać?- zapytał Erling
- Znajdziemy najpierw pień drzewa na którym moglibyśmy usiąść.
- A już rozumiem- zachichotał - zwabiłaś mnie do lasu, żeby...
Nie skomentowałam tego, tylko pociągnęłam go za sobą do pnia, zadowolona poklepałam pień ręką, dając Erlingowi znak, żeby usiadł obok mnie.
Złościło mnie to że oderwał kawałek kory i zaczął ją obskubywać niż skupić na mnie cała swoją uwagę, z sercem w gardle zebrałam się na odwagę. Wykrzyknęłam;
- Jestem w ciąży!
Erlinga zamurowało. Po chwili skulił ramiona i powoli odwrócił się w moją stronę.
- Żartujesz, prawda?
Pokręciłam głową.
Erling rzucił za siebie kawałek kory, który trzymał w ręku, podniósł się i zaczął bez celu krążyć przede mną.
- Uważasz, ze to dobra wiadomość?
- Nie, wcale tak nie uważam- przyznałam cicho- Ja też się martwiłam. To znaczy na początku ale teraz.. To przecież cudowne, że będziemy rodzina.
Odskoczył po tych słowach do tyłu jak oparzony.
- Po moim trupie! Ty będziesz matką, ale niech mnie piorun trzaśnie, jeśli ja zostanę ojcem.
- Ale przecież nim będziesz.
- A skąd u diabła, mam wiedzieć, czy to na pewno jest moje dziecko?
- Erling- Krzyknęłam- Przecież wiesz że nie byłam z żadnym mężczyzna, kiedy my....
- Nie odstawiaj komedii- krzyknął
Czułam że na przemian zalewają mnie fale zimna i gorąca. Szok sprawił, że przed oczami pojawiły się czarne mroczki. Ostatnimi siłami postanowiłam wsiąść się w garść i przemówić mu do rozsądku.
- Chyba nie myślisz, że poszłabym do łóżka z byle kim? Mam prawie dwadzieścia pięć lat i większość moich rówieśników jest już od dawna  zamężna i otoczona gromadką dzieci. Zachowałam dla ciebie to, co kobieta ma najcenniejszego i czym chce obdarować swojego ukochanego.
- Nie sądziłem, że jesteś aż tak głupia, żeby się we mnie zakochać! - ryknął - Gdybym wiedział o tym nigdy do niczego by nie doszło. Czy ty naprawdę tego nie rozumiesz? ty naiwna suko! Jestem wolny ja ptak. Dzisiaj pracuje tu, jutro tam i sam wybieram kobiety, które mnie pociągają. A żona i kupa bachorów wlokących się za mną od gospodarstwa do gospodarstwa to ostatnia rzecz, jakiej mi potrzeba!
Powinnam czuć złość, ale zamiast tego miałam wrażenie, że do brzucha wlewa się gorąca lawa.
Rozczarowanie paliło mnie do życia.
- Sama jesteś sobie winna- zaśmiał się szyderczo, odwrócił się na pięcie i ruszył ścieżką w dół.
- Zaczekaj. Proszę cię Erling.
Nie miał zamiaru się zatrzymać, tylko przyśpieszył kroku. Wycieńczona płaczem, zszokowana leżałam na plecach i wpatrywałam się w niebo. Jakie ono piękne i jakie niebieskie. Ostatkiem sił udało  mi się w końcu stanąć na nogach.
Chwiejnym krokiem podążyłam w kierunku zabudowań, ale już po chwili zrobiło mi się słabo i niedobrze. Przepełniona goryczą oparłam się o pień drzewa, kilka godzin wcześniej łamałam sobie głowę nad tym, jak wyjść cało z opresji. Pocieszałam się myślą, że Erling weźmie na siebie część odpowiedzialności za, to co się stało. Był wówczas cień nadzieje, że razem uda nam się wytłumaczyć przed Charlie. Zostałam sama ze swoim wstydem i dzieckiem, które wychowa się bez ojca.






sobota, 6 sierpnia 2016

XXXI Rozdział :) 6 sierpień

Hej kochani. Rozdział już skończyłam. Trochę to zajęło ale mam jeszcze kilka w zapasie. :) co o nich myślicie ? Podobają się ? Dajcie znać i zapraszam też do pozostałych :) Pozdrawiam i miłego czytania :*




Dopiero pod wieczór naprawdę się odprężyłam. Na szczęście mała najadła się do syta. Odbiło jej się, nie była już spocona ani rozpalona od gorączki. Zaniosłam ja do sypialni i zawinęłam w kołdrę. Wolno ukołysałam dziecko do snu. Z dumą przyglądałam się córeczce. nie mogłam napatrzeć się an tę maleńkie śliczne paluszki, na ciemny puszek na głowie i okrągłe policzki. Wciąż wydawało mi się to nierzeczywiste ze zostałam matka- ze wydałam na świat maleńkiego człowieka.
Szkoda ze nie może być przy nas cały czas gdy pisze do niego czy dzwonie to cisza. Teksie za nim ale co zrobić. Kocham go wiec czekam z malutka na niego. Kiedy w końcu zostaniemy rodziną? Zadaje sobie to pytanie codziennie.
Śniadanie następnego ranka dobiegło już końca. Mama wróciła z zakupów, podała mi papierową torbę. Podskoczyłam. Tego bym nigdy nie zgadła....Naprawdę nigdy. W reklamówce znajdowała się materiał, piękny biały jedwab.
Taki delikatny, taki lekki, taki cudownie piękny!
- To.. to najpiękniejsze, co kiedy kolwiek widziałam - zawołała Ingrid.
- To na twój ślub. Uszyje ją według twojego wzoru, który widziałaś -powiedziała mama
- Nie trzeba było mamo, ale dziękuje. - odparłam
Pomyłam naczynia wraz z Ingrid i Samem. Później poszliśmy na spacer. Malutka spała spokojnie w wózeczku. Wózek jest cudowny. Zapach wiosny delikatnie drażnił mi nos.
 Lekki wietrzyk chłodził moją twarz.
-Wypatrujesz na kogoś?- zapytałam Ingrid
- Tak miał przyjść Erling. Miałaś go poznać- odparła
Biedna dziewczyna, ledwo żyje ze zdenerwowania. Kiedy Erling w końcu przyszedł, na jego twarzy pojawił się gniew.
Zacisnęłam pięści i ze strachem bałam się odezwać wiec wstałam i poszłam w stronę domu z Samem, a tych dwoje niech sobie porozmawiają. Uderzyło mnie , że Erling jest niebezpieczny. Ingrid będzie biedna jeśli któregos dnia ich miłość się skończy. Postanowiłam przemówić dziewczynie do rozsądku. Wybrałam moment kiedy ta wychodziła z obory pełny,m wiadrem mleka. Pośpieszyłam za nią, a w myślach układały mi się wszystkie mądre słowa, które chciałam jej powiedzieć, ale teraz czułam, że język przywarł mi do podniebienia.
Ingrid uśmiechnęła się nieśmiało. Oparłam się o futrynę i skrzyżowałam ręce je na piersi.
- Chciałam z tobą  porozmawiać- na dźwięk poważnego tonu, przestraszona opuściła ręce.
-Tak!?
- Właściwie to nic mi do tego... Czuje jednak, że powinnam cie przestrzec. Nie znasz Erlinga zbyt długo
- Ach- odetchnęła z ulgą- o nim chcesz rozmawiać?
- Nie wiem czy to rozsądne wiązać się z mężczyzna, którego nie znasz i który nie pracuje.
- Zapewniał mnie, ze zostanie do września i coś znajdzie
- No dobrze- odparłam
- Nie musisz się o mnie martwic- zapewniła - potrafię zadbać o siebie.
Nie często zdarzało się, żeby z nią rozmawiała tak szczerze. Ostatnie zdanie otworzyło mi oczy. A wiec zapewne już nie raz zabawiali się. Ach Ingrid, jak mogła dać tak łatwo się zwieść? Zarumieniłam się, przypomniawszy sobie ze sama uległam Jemu. szybciej niż ona.

Któregoś przed południa, kiedy Sam zachowywał się szczególnie nieznośnie, chwyciłam go mocno za rękę
- Co się z tobą dzieje? Nie pozwolę żebyś zachowywał się wobec mnie tak bezczelnie. Odwróciła się na piecie i poszedł do swojego pokoju.
Nuciłam pod nosem, mieszając w garnku kasze jęczmienna. Kasza bulgotała smakowicie. Zbliżała się pora obiadu. Od bardzo dawna cieszyłam się ze po południu położę się do łóżka. Nie musiałam się nikomu tłumaczyć. Teksaskim za chwilami z ukochanym. Emilia jest już gotowa do snu, a potem sama wślizgnę się do szerokiego łóżka. Będę sobie w nim leżeć wygodnie i w końcu będę mogła przespać cała noc.
Emilia nie zdradzała już najmniejszych objawów choroby, to było cudowne uczucie. Jak niewiele trzeba do szczęścia, wystarczy że maleństwo nie będzie już cierpieć.
Kiedy przeszłam obok Sama natychmiast umilkła. Posłał mi ponure spojrzenie, ale natychmiast udałam ze jestem bardzo zajęta wyjmowaniem z szafy cukru i nie zamieniliśmy ze sobą ani słowa i odetchnęłam z ulga, kiedy Sam wyszedł z kuchni
Któregoś dnia pod koniec marca, starannie ubrałam ciepło Emilie i poszłyśmy do stajni. Posadziłam dziewczynkę na miękkim sianie. Wiosna była już w pełni. Ptaki kryły się w zielonych pączkach.
Emilia podskakiwała na widok klaczy. Wyglądało na to ze ja już rozpoznaje, bo przy różnych okazjach zabierałam córeczkę ze sobą do stajni. Emilia wyciągała miękkie piąstki w stronę konia. klacz pomrukiwała dobrotliwie i odwracała ku niej głowę. Przysunęłam ostrożnie rączki Emili do pyska zwierzęcia., Nie bałam się, że klacz może ugryźć. Była spokojna i miała łagodny charakter., Emilia zapiszczała z zachwytu, kiedy jej paluszki dotknęły miękki pysk i śmiała się radośnie.
- dobry konik- powiedziałam- ty też bądź dla niej dobra.
Emilia nie zrozumiała co mowie do niej, kiedy mała chciała wepchnąć paluszek w nos klaczy, w końskiej piersi rozległ się głuchy dźwięk a zaraz potem kichnęła z całych sił. Ja i mała zostałyśmy opryskane piana. Mimo woli zacisnęła powieki, ale kiedy zdała sobie sprawę z tego co się stało wybuchnęła śmiechem. Najwyraźniej nie jest już strachliwa. wyrywała się mi z rąk bo chciała dalej głaskać klacz.
- Na dziś wystarczy kochanie, jutro przyjedziemy- uznałam
Mama z smutna mina uspokoiła się ja by mnie zrozumiała teraz.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

01.08.2016

Hej kochane.;) dzisiaj troche z innej beczki a mianowicie chodzi mi o etui lub ta plastikowa nakladka na telefon. Albo pokrowiec jak kto woli. Mialam do swojego ale przez to ekran sie mi drqpal i nawet stlukl w kilku miejscach. Tanie to sa na chwile a drogie wycieraja sie. Wiec postanowilam cos z tym zrobic. Mam juz kilka w swoim komplecie ale zawsze cos. Kiedys jak bylam mlodsza zawsze chcialam telefon z diamencikami. Ba zrobilam taki.;)( beda zdjecia nizej) pozniej nie podobal mi sie wzor.( to bylo na telefonie obklejone czyli przyklejone na klej do tylnej obudowy. Cieszylam sie bo mialam tylko ja taki telefon . :/ tu cos odpadlo za chwile mi sie nie podobalo. Inny wzor znalazlam. Nie mialam pieniedzy na te etui bo to gimnazjum bylo. Pozniej znow inny tel. Szkoda go od razu obkleic. I pozniej weszly te wlasnie obudowy tansze. To wtedy sie myslalo co by tu z nimi zrobic. ;) obklejalam obklejalam. Az mialam ciekawy wzor i ktory zostal. Teraz wymyslilam ze ta plastikowa nakladke na tel tez obkleje ale po polowie znudzil mi sie pomysl i triche czasu zajelo mi to. Przeciez masz koraliki zrob cos z nich. No ale jak ja zaloze to na telefon. Myslalam myslalam i doszlam do pomyslu. Juz jest skaczony ale jescze kilka dopracowan. Na ta plastikowa nakladke naszylam to brawoo umiem na szydelkuu;l udalo mi sie i mam to czego mi brakowalo. Cos na telefoni zeby go ochraniac np przed upadkami ;) co wy na to? Macie jakiepomysly i jakies wzory? Nowe prace tez bede ;) zapraszam i milego czytania :* bada zdjecia wczesniejszych prac ale w nastepnym powcie.
I jak wam sie podoba?