niedziela, 25 października 2015

25.10.2015

Hej kochani. Coraz wiecej was na moim blogu, ciesze sie czytajac wasze komentarze ktore sa bardzo mile. Kazdemu podobaja sie poduszki. No przyznam sie ze duzo pracy nad kazda spedzilam i duzo koralikow na nie poszlo. Bedzie nastepny post wlasnie o nich cos wiecej. :) a teraz nowa poduszka jest w trakcie pracy. Musialam niestety od nowa robic bo mojemu psiakowi sie spodobala i podryzl znaczy rozprul. Czekam na jakies propozycje co moge dalej robic jak skacze ta poduszke. Zapraszam do wczesniejszych postow i oczywiscie do czestszych wejsc. Pozdrawiam moich czytelnikow:*




                     

piątek, 9 października 2015

czwartek, 1 października 2015

1 październik - Rozdział VIII

Hej kochani:) 
A o to następny rozdział, teraz będą częściej :)
Zapraszam do czytania 





Tydzień po zakończeniu byłam z Bratkiem w nowym sklepie jubilerskim. Mama i jego ciocia akurat miały w  tym samym czasie urodziny wiec postanowiłyśmy coś kupić. Po zakupieniu prezentów, poszliśmy na duże lody widmo ze truskawkowe. Ulubione.
- Dobrze się czujesz?-spytał
- Dobrze ? czy to znaczy , ze wyglądam na wyspana i zmartwiona-odparłam
Uśmiechnął się do mnie . Miał dużo w sobie cierpliwości na takich jak ja
- pewnie jestem najgorsza osoba jaka tu poznałeś?
- w jakim sensie najgorsza?- Bartek wyglądał na zaskoczonego.
Pokręcił głowa
-nieważne-odparłam
 -Bez względu na to jaka jest twoja definicja słowa,, najgorsza'' na pewno nie jesteś. dużo ci brakuje.
Skręciło mnie, zaczęłam się śmiać. Później przyszło mi do głowy ze on jest gorszy odemnie i większości ludzi.
- jesteś bardzo miła, polubiłem cie bo w końcu się zmieniłaś- odparł
-wiem dobrze ze jesteś- oparłam głowę o jego umięśnione ramie.
- a tak szczerze nie jesteś mi obojętna
Mój oddech zrobił się płytki miałam wrażenie ze znowu stanie se to samo co z Tomem. Jego dłoń pogładziła mnie po policzku
- Nie wiem Bartek. Przepraszam muszę to przemyśleć- powiedziałam
Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam. Byłam zamyślona nie zwracałam na nic uwagi a za mną szedł ktoś myślałam ze to Bartek. Dopiero w ciemnym miejscu poczułam dłoń na ramieniu. Gwałtownie odwróciłam się i zobaczyłam jego ciemne oczy to był Tom. czego on chce.
- zostaw mnie!- krzyknęłam
-w końcu będziesz tylko moja- szepnął
-nigdy nie będę twoja- odparłam
Nie mogłam uwierzyć ze znalazłam się w takim położeniu. Żołądek mi się ścisnął na te myśl. Zrozumiałam ze muszę sobie sama poradzić. Odepchnęłam go i szybkim krokiem odeszłam. Odwróciłam się zęby zorientowałam się gdzie jest i zobaczyłam go pędził prosto na mnie.Złapał mnie za rękę i mocno szarpnął
- Idź Tom- sapnęłam- to nic nie da
Przez jedna sekundę w jego oczach zapalał strach, ale po chwili zniknął, nie byłam pewna czy mogole go widziałam
- Charlie- ścisnął rękę jeszcze mocniej i pochylił się, żeby zbliżyć twarz do mojej. Ogarnęło mnie przerażenie, ale starałam zachować spokój. Niezłe się wpakowałam
- Przepraszam. Naprawdę myślałem ze będzie fantastycznie i ze ci się podobam.
-Ale jeżeli nie to co ?-odparłam- nie podobasz mi się po prostu zostaw mnie.
Chyba wtedy się zorientował i dotarło do niego ze pogrąża się jeszcze bardziej
- ej- rzucił- chodźmy gdzieś indziej to porozmawiamy
- Mam inne plany
-Tak, ale nie szkodzi. Możemy je razem robić. Zgoda Charlie?- objął mnie ramieniem i zaczął całować,
odepchnęłam go od siebie . Czułam lek przed tym żeby być gdzie indziej. Złapał mnie i wcisnął do samochodu. Wyjrzałam przez okno, wyobrażając sobie ze widzę przed sobą twarz Bartka. Jego oczy z ich mądrością, miłością, pełne przebaczenia. To wszystko co mi dawał. Odrzuciłam to
- Charlotte- głos był natarczywy
- Co? - poderwałam głos
- Pytam cie, dlaczego nie ja tylko brat?
- Bo jesteś nie normalny, wypość mnie-powiedziałam
- Jeszcze mnie nie poznałaś- szepnął - jesteś moja i tylko moja. Nie wyposzczę cie
przez chwile panowała cisza, chociaż tom mruczał coś pod nosem ze złości. Wiłam się z bólu, miałam wrażenie ze to wszystko zaraz się stanie. Byłam zagubiona, byłam sama. nie miałam nic ani nikogo, kto mógłby mi pomoc. Już nie kiedy Tom się odezwał jego głos był miły niemal beztroski.
- Naprawdę przykro mi ze to się stanie, ale nie dajesz mi wyboru.
Świat wyglądał tak jakby był rozmazany i niewyraźny. Przypomniało mi jeden z najgorszych momentów mojego życia. W nocy, śmierć taty. Teraz była moja kolej. Rozejrzałam się nie było Toma, chyba musiałam stracić przytomność z nerwów. Mocno zacisnęłam dłoń na klamce, były otwarte. Szybko wybiegłam, choć moje mięśnie krzyczały w męczarniach. Drżałam z zimna szczeka bolała mnie od zaciskania zębów. Upadłam , uderzając po drodze w kilka gałęzi tak mocno walnęłam o ziemie ramieniem, ze złamałam obojczyk. Byłam szczęśliwa ze uszłam z życiem,obojczyk dawał we znaki. Z tylu dobiegały głośne odgłosy. Najwyraźniej usiłował mnie znaleźć. Znalazłam się znów kolo tego jeziora. Zobaczyłam samochód Bartka. Podbiegłam bliżej , ale nie było go w środku. Rozejrzałam się kilka razy i dostrzegłam Toma
- Ratunku- krzyczałam- idź ode mnie.
- Jesteś moja! Tylko moja! Bartka tu nie ma! pozbyłem się go
- co mu zrobiłeś skurczybyku?- wrzeszczałam
-choć do mnie- odparł- zginął
Oczy otworzyły mi się szeroko. Zginął. co on mu zrobił. Czułam się odrętwiała i bez władna.
- zrobisz wszystko, co chce. Jestem dla ciebie bardzo dobry. Powinnaś  mi podziękować. Powinnaś czuć wdzięczność. A ty olałaś mnie bez słowa!- uderzył mnie boleśnie dłonią w twarz
- zostawiłaś mnie! -wrzeszczał- jak śmiałaś ! ociekłaś? jestem twoja druga polówkę.
Uważałam go za przyjaciela moja druga polówkę. Wydawał się dobry. Teraz dostrzegłam to ze się myliłam. Usiłowałam krzyknąć ale udało misie wykrzacz z siebie jedynie jęk. Zorientowałam się ze z moich oczu płyną łzy. Dlaczego?? ...Dlaczego marnowałam czas. Złapałam za kłodę, adrenalina zalała mój umysł, kiedy uderzyła go po raz pierwszy, drugi i trzeci i czwarty. i znowu. Oddychaj. Uspokoiłam się.
Poczułam ze moje szczeka się rozluźnia.
- Masz za swoje- zdołałam wymamrotać.
Ledwie zrozumiale. Kiedy do mnie dotarło co zrobiłam. Bałam się
Poczułam na mojej szyji rękę. Trzymałam w dłoni kłodę i uderzyłam szybko .To Bartek zwijał się z bólu
- przepraszam - wyszeptałam i upadłam
- To ja powinienem przepraszać, nie powinienem wypuszczać ciebie samej z samochodu.
Bartek zaczął mnie przytulać. Ogarnęło mnie przerażenie kiedy patrzyłam na lezącego Toma. Otworzyłam usta kiedy zobaczyłam jak się porusza. z mojej wargi trysnął strumień żywo czerwonej krwi, przechyliłam się na bok i zwymiotowałam. Żołądek podskoczył mi parę razy.
- Lepiej by było gdyby tym już zajęła się policja- powiedział Bartek
Kiwnęłam głowa. Wiec zadzwonił. Jestem wyjątkowo silna. Wsiadłam do samochodu i zamknęłam oczy ale tylko na chwile.Spałam bardzo długo. Śniłam. Znajdowałam się blisko Bartka było mi przy nim bardzo dobrze i nagle się ocknęłam. Zobaczyłam mamę i Bartka którzy stali obok mojego łózka i rozmawiali.