sobota, 31 grudnia 2016

31.12.2016

Hej kochane :) 
Pewnie niektóre z was się już szykują na zabawy :) To co tu długo pisać bawcie się dobrze :) Wszystkiego dobrego na 2017 :)
 Dużo pracy z koralikami itp :)
 Spełnienia marzeń tych dużych i tych małych:)
Wszystkiego dobrego kochane :*  

A niżej będą prace :) 











poniedziałek, 26 grudnia 2016

Rozdział 38 - 26 grudnia

 Hej kochani :)
Rozdział już 38 :) 
Miłego czytania w końcówkę świat :) 


 Pierwszego listopada wybrałam się na groby na cmentarz. Była taka tradycja, y tego dnia porządkować mogiły, zapalić świece. Pojechałam po śniadaniu, chcąc uniknąć tłumów. Ludzie zwykle przychodzili na cmentarz, skończywszy swoje obowiązki, bo wtedy płonące światełka wyglądały najpiękniej.
  Odwiedziłam najpierw ten grób, który znaczył dla mnie najwięcej. To bardzo dziwne, pomyślałam ze smutkiem, że mogiła Taty odgrywała tak wielka role w moi życiu. Prawda, było to miejsce ostatniego spoczynku mojego ojce, ale przecież nigdy nie poznałam go za bardzo. Kiedy dorastałam, rzadko wymienialiśmy jego imię, choć życie codzienne toczyło się jakby tata wciąż był wśród nas.
Im bardziej tłumiłam w sobie uczucia tym więcej pytań cisnęło się mi an usta. W ten sposób matka stała się niezwykle bliską osoba.Zastanawiałam się często, jakby wyglądało moje życie, gdyby ojciec nie odszedł.
  Przesunęłam delikatnie palcem po napisie na nagrobku. Udekorowałam grób świeżymi gałązkami świerku, które pościnał dla mnie Sam i ułożył na nich serduszko splecione z czerwonej jedwabnej szarfy.
  Z trudem wyprostowałam zmarznięte kolana, rzuciłam ostatnie spojrzenie na nagrobek i ruszyłam dalej.        Grób ciotki znajdował się w tej samej północnej części cmentarza. ,,Mery " głosił napis na zwykłym drewnianym krzyżu. Poprawiłam przekrzywiony krzyż. Zastanawiając się nad stanem swej duszy, nie potrafiłam określić, czy śmierć ciotki wzbudziła we mnie żal czy radość. Ciotka nie była złym człowiekiem, ale fatalnie rozegrała partie swojego życia. Przypuszczalnie zrobiła to, bo zaślepiła ją żądza zemsty.
 Udekorowałam grób w taki sam sposób jak grób taty., tylko serce z wstążką zastąpiłam krzyżykiem.
  Na koniec ruszyłam w górę wzniesioną ku linii lasu, gdzie mieściła się najstarsza część cmentarza. Pamiętałam jak przez mgłę, że mama zaprowadziła mnie kiedyś na grób rodziców ojca i jej, ale od tamtej chwili minęło sporo lat. Nie byłam nawet pewna, czy imię brata bliźniaka taty, które brzmiało Jan, znajdowało się na nagrobku.
 Rozglądałam się z zaciekawieniem szukając kamienia. Wiedziałam w przybliżeniu, gdzie się znajduje, ale mnogość nagrobków nie ułatwiła mi zadania. Część grobów była zadbane, innych w ogóle nie odwiedzano. Jeden z napisów głosił, że zmarły opuścił świat, mając ledwie dwadzieścia parę lat, ale chwasty zdążyły już niemal całkowicie zasłonić nagrobek. Zrobiło mi się przykro, że nikt nie utrzymuje go w należytym stanie.
W końcu znalazłam to czego szukałam. Uklękłam nabożnie i objęłam czułym spojrzeniem nierówny czarny kamień. Wykuty przecinakiem napis niknął pod warstwą mchu i porostów. Trzeba by to zeskrobać twardą szczotka, pomyślałam, ale wciąż byłam w stanie odczytać nazwisko dziadków.
Pod nazwiskiem znajdował się prosta inskrypcja;,, Mały Jan spoczywa z rodzicami''. Poczułam ścisk w żołądku. Mogłabym sobie wyobrazić ból babci, która musiała doglądać grobu własnego syna.
Dziadek też bardzo przeżył tragiczną śmierć dziecka. Co bym zrobiła na ich miejscu? Co bym czuła, gdybym musiała odwiedzać grób Emilii? Nie!!! Wzdrygnęłam się, nie wolno mi tak myśleć. Serce waliło mi jak młotem,  zduszony płacz wstrząsnął mi piersią. Zarwałam się z kolan. Tragedia sprzed lat zawładnął mną całkowicie. Myśli krążyły, a przed oczami pojawiły się straszne obrazy babci wpatrującej się w czarna dziurę w ziemi, w której miała pochować swojego syna.
Odwróciłam się i pobiegłam w kierunku białej ściany kościoła. Okrążając róg świątyni. Gdy znalazłabym się tam minutę wcześniej, przy kościelnej furcie natknęłabym się na Sama. Syn zmierzał do grobu matki, odwrócony do mnie plecami. Przemknęłam do wyjścia, stąpając po oszronionej trawie i omijając żwirową ścieżkę. Sam nie mógł zauważyć mojego samochodu, ale na szczęście nie zainteresował się, kto nim przyjechał.










sobota, 24 grudnia 2016

37 rozdział - 24 grudnia



Hej kochani :) 
Wesołych Świat :* 






Po upojnej nocy z ukochanym, wróciłam do Ingrid po malutka.
- Dziękuje że se nią zajęłaś- odparłam
- Nie ma za co. Pomagasz mi, wiesz jesteśmy dłużne.
Gdy wróciłyśmy we trzy do domu, poszłam z mała na górę a Sam zaczął rozmawiać z Ingrid.
- Więzień uciekł
- Co ty mówisz?- spytała Ingrid
- W wiadomościach mówili przed chwilą, nie wiem jak się nazywa ale uciekł tej nocy.
- Jak to możliwe?- dopytywała się.
-Rzeczywiście siedział za kratkami, ale policja przyznała się że nie wystawili straży. Przypuszczali że morderca podejmie próbę ucieczki wcześniej ale kiedy to nie nastąpiło ich czujność osłabła.
- Bardzo sprytne- zadrwiła mama- Morderca na to tylko czekał. Tacy jak o to przebiegłe lisy. Wiedzą dokładnie kiedy uderzyć.
- Masz niestety racje- odezwał się Kamil- Przyjechałem żeby was ostrzec. Nie wiadomo co tamtemu uderzy do głowy. Może zapragnąć tu przyjść.
- A po co?- zapytał Sam ze zdziwieniem.
- Nie wiem- odrzekł i poklepał go po ramieniu.
- A Ty co tu robisz? - zapytałam
- Przyszedłem was ostrzec bo wiezień uciekł.
- To nie możliwe- odparłam
 A jednak, sądzą ze ktoś mu pomógł w ucieczce.
- W ucieczce?
Skinął głowa
- Uważajcie na siebie, bo może tu przyjść i potrzebować schronienia lub pieniędzy.



                                                                  ***


Po skończonej pracy zatrzymałam się. Stałam przed drzwiami Aksela (  On zaczął  pracować od niedawna u nas. Pomoc na zimę jest bardzo potrzebna, ale znaliśmy go już wcześniej  )
W końcu się odważyłam i zapukałam do drzwi.
- Proszę wejść! - odparł - A to ty Charlie..
Był najwyraźniej zaskoczony i przerwał w pół zdania. Wyglądało jakby miał zamiar coś powiedzieć, ale zaraz zamknął usta. Zacisnął wargi tak, że została tylko wąska czerwona kreska.
Weszłam do pokoju, ale zatrzymałam się przy drzwiach. Głośno chwytałam powietrze. Nigdy nie widziałam go z nagim torsem, bo on zawsze bardzo uważał, żeby mieć na sobie koszule, niezależnie od pogody.
Zagryzłam dolne wargi i pożałowałam, że tu przyszłam. Nie powinnam tego robić. Wstrząśnięta spoglądałam na jego szerokie, muskularne plecy. Chociaż oświetlenie w pokoju było marne, nie mogłam mieć wątpliwości, co widzę. Plecy Aksela pokryte były bliznami po ciosach bicza! Długie smugi bielały w mroku.
- Och! Aksel! - powiedziałam zdławionym głosem.- Kto ci to zrobił? Kto cię tak bił?
Niepewnie ruszyłam ku niemu, ale powstrzymał mnie gestem. Stałam rozdygotana.
- Nie rób tego, Charlie. Musisz zapomnieć o tym co widziałaś.
Wziął białą koszule i przycisnął ja do piersi. Każdy ruch sprawił, że mięśnie na brzuchu się napięły. Mówił ochrypłym głosem, ale wcale nie był zły, raczej zawstydzony.
Spuściłam wzrok i przyglądałam się własnym butom, podczas gdy on wkładał koszule przez głowę. Już miałam wyjść i zostawić go w spokoju, ale wtedy on podał mi krawat. Ten pełen zaufania gest sprawił że ogarnęła mnie fala ciepła i drżącymi palcami ujęłam czarny krawat, a potem założyłam go Akselowi na szyje. Musiałam wspiąć się na palcach, żeby dosięgnąć. Nie miałam odwagi spojrzeć mu w oczy, wpatrywałam się uparcie w supeł, który wiązałam. Bliskość Aksela wprawił mnie w oszołomienie, powodował że kolana się pode mną ugięły. Oczy zaszły mi łzami, nie mogłam przestać myśleć o strasznych okolicznościach straty ojca. Nie wiem czemu mi akurat on przyszedł na myśl w tej chwili. Chciałam szybko się pozbyć tej myśli.
Kiedy skończyłam, Aksel ledwo dosłyszalnym głosem szepnął:
- Dziękuje Ci Charlie i obiecuje że wszystko wyjaśnię ale nie teraz.
Odwróciłam się i wybiegłam a pokoju.







czwartek, 22 grudnia 2016

22.12.2016

Hej kochane;) świeta za dwa dni. Jak to szybko zleciało. To co mam wam zyczyc. Dużo pracy z koralikami, dużo szydełkowania.;) szycia;) dużo zdrowia i jeszcze raz zdrowia:). Żeby ten nadchodzący rok był lepszy niż ten. Spełnienia marzeń tych malutkich i tych najwiekszych:) miłości. Radości z pociech. Wszystkiego najlepszego :) dla każdej z was osobna i przesyłam buziaki dla rodziny:)
A teraz moje prace. Prezenty na świeta dla najbliższych. Ale tylko część bo niektorzy czytaja bloga wiec za dużo nie moge mówić. Po swietach napewno wrzuce zdjecia ;) pozdrawiam i wesołych świat ;) pierwszy bryloczek do kluczy a druga praca to bedzie obudowa do telefonu ;) ale jeazcze tylko poczatek. W drugiej czesci bedzie cala ;) pozdrawiam :*

niedziela, 18 grudnia 2016

36 rozdział - 18 grudzień

Hej kochane :)  Troszkę czasu się przeciągało i nie było nowego rozdziału.
Jeszcze tydzień i święta, jak to szybko zleciało.  A wy w tym roku byłyście grzeczne? Przyjdzie mikołaj:) U mnie mam nadzieje że tak. Mój osobisty mikołaj wie co chce dostać :) Pozdrawiam :) i zapraszam do czytania :)) I zapowiedz ze w środę będzie nowy rozdział :)) Wiec też zapraszam :)



- Ty nie mądra dziewucho!- zaczęłam krzyczeć na Ingrid- Dwukrotnie ostrzegałam cie przed tym człowiekiem i mam nadzieje, że trzeciego razu nie będzie.
- Nie- załkała
- Spróbuj wejść do środka- poleciłam jej- musimy opatrzeć ranę
W kuchni wybuchło straszne zamieszanie, gdy mama i Sam, zrozumieli co się stało.
- Cisza! - zaczęłam- Sam zabierz stąd Emilie. Nie chce żeby widziała jak krew się leje!

Sam posłusznie podniósł mała z podłogi. Mała wyglądała na bardzo zaciekawiona tym co się dzieje, ale bez słowa protestu zgodziła się opuścić pomieszczenie.
- Boli? - zapytałam, oglądając ranę z każdej możliwej strony.
- To dziwne ale nie- pociągnęła nosem.
- Powinno to być zszyte- odparłam- Niech to będzie dla ciebie nauczka. Gorzka nauczka! Żebyś trzymała się od Erlinga z daleka.
Ingrid skinęła głowa tak gwałtownie że aż loki zatańczyły jej dookoła twarzy.
W jednej sprawie Erling się nie mylił. Wiejec już nie słyszałam o palcu Ingrid. Pierwszego wieczoru trudno jej było dojść do siebie. Leżała w łóżku i odmówiła zejścia na dół na kolacje. Nie pozostało nic innego jak tylko zanieść dziewczynie jedzenie do pokoju.

Następnego dnia Ingrid była już na nogach. Chociaż jeszcze wyraźnie utykała.
Gdy zauważyłam Erlinga na dworze, Ingrid natychmiast brała się w garść i szła zupełnie normalnie. Palec goił się całkiem dobrze. Dałam jej trochę wolnego, żeby odpoczęła od tych wrażeń i porozmawiała z rodzicami o dziecku.


Tydzień po zdarzeniu poszłam z mała do Ingrid, dziewczyna rozpromieniła się na nasz widok. Podbiegła do nas i podniosła Emilkę wysoko w górę i uśmiechnęła się do niej.
- Jak dobrze was widzieć- odparła.
Musiałam przyznać że okrutne zachowanie Erlinga mocno nią wstrząsnęło. Wiedziałam że on jest nie obliczalny, ale nie sądziłam ze może być aż tak niebezpieczny.
Emilia otworzyła buźkę w uśmiechu, pokazując pierwszy biały ząbek.
Ingrid cały czas okazywała małej troskę, ale w ostatnich dniach miała sporo własnych zmartwień.
- Zostaniecie na noc? - zapytała.
- Właśnie chciałam poprosić ciebie żebyś się nią zajęła.
- Nie ma sprawy, a ty gdzie się wybierasz?
-  Chce spedzieć trochę czasu z ukochany- odparłam zawstydzona.
- Nakarmię i wykapie Emilie wieczorem.


Słyszałam perlisty śmiech córeczki, kiedy oddalała się z nią tanecznym krokiem przez salon. Odprowadziłam je zadowolonym wzrokiem, radując się ze Ingrid z czułością zajmuje się obcym dzieckiem. Uświadomiłam sobie ze muszę się go pozbyć. Znaczy Erlinga i to jak najszybciej. Nie wiedziałam jednak ze moje życzenie spełni się niedługo w sposób którego żadna miara nie byłam w stanie przewidzieć.

niedziela, 11 grudnia 2016

11.12.2016

Hej kochane. :) Jak idą u was przygotowania do świąt :) u mnie dużo pracy. A teraz coś nowego. Gwiazdka. Jak oczywiście moge tak nazwać:) przygotowałam zdjęcia jak ją zrobiłam. Będzie ich troszke dużo i wytłumacze co i jak. :)
Jeden czarny i pięć czerwonych :)





Zawiazujemy:) 
Dadajemy dwa czarne i po tym jeden czerwony i drugi czerwony. I do końca kwadracika tak samo.

Robimy tak kilka razy aż uzyskamy odpowiednią wielkość kwadracika.


Robimy dziesieć takich kwadracików.

Po jednej stronie wszywamy czerwone koraliki i u góry. Tylko do jednego z pary kwadratow.



Zszywamy dwa kwadraty do siebie.

Po zszyciu dodajemy jeden czarny koralik.






Po wszyciu czarnego koralika zabieramy sie za natępny bok w którym jest wiecej czerwonych koralików. I wychodzi taki trójkat.





Zginamy koraliki czarne, tak żeby wyszła,,korona". 




Po tym przeszywamy dół czanych koralików, żeby praca się nie rozkładała. :)

Dadajemy czarne koraliki.

Dadajemy wieksze koraliki tak aby boki nie opadały. I ja dodałam jeden czarny i jeden srebrny duży koralik.




Szykujemy pieć koralików. W moim przypadku duże perełki aby pasowały do pracy:) wiec jeden bok, perelka i nastepne cztery boki i cztery perełki.:) i końcówke zawiazujemy zeby nic sie nie rozleciało. 


Końcowy efekt.:)



Zapraszam do wcześniejszych postów. Pozdrawiam i buziaki :-*




środa, 7 grudnia 2016

07.12.2016

Hej kochane. Nowa praca. Teraz coś naszło mnie na kwiatki.:) wpadłam na film i tez podobnie coś zrobiłam. A teraz trochę nadrobię zaległości bo w weekend odpoczęłam i jeszcze ozdoby świąteczne trzeba zrobić. Tylko jakie:) znajda się jakieś pomysły pewno na dniach. Tutaj macie link do niektórych prac które są prześliczne  https://www.youtube.com/channel/UC5g-Divz10f7Xy67M3xJ5Ug


czwartek, 1 grudnia 2016

01.12.2016

Hej kochane :) 
Jak idą wam przygotowania do świąt :)   u mnie pomału ale za to dużo pracy mam :) w końcu to co lubię :) związana z koralikami:) Coraz więcej was mojego bloga czyta :) cieszy mnie to ogromnie :)
A o to kilka pomysłów na święta i na zbliżające się mikołajki, bransoletki, kwiatki i gwiazdki :)
 Co o tym myślicie ? Lampki schodzą w mgnieniu oka. Troszkę pracy jest przy tym ale efekt końcowy jest cudny :) Pozdrawiam  :*