niedziela, 20 grudnia 2015

20 grudnia - Rozdział XVI

Cześć kochane :) kolejny rozdział już jest. Zapraszam do wcześniejszych i miłego czytania :*






Wczesnym rankiem ciotka siedziała przy biurku i pracowała. Byłam w pogodnym nastroju. Popołudnie okazało się całkiem przyjemne, pomimo złego humoru ciotki. Zdołałam się zbliżyć trochę do Ingrid i lepiej ja poznać. Po za tym wiele dla niej to znaczyło. Gdy nakarmiłam zwierzęta, na podjazd przyjechał samochód. Ogarnęło mnie poczucie szczęścia.  To była Kama z ojcem! Łzy zalśniły mi w oczach. Nawet nie wiedziała ze aż tak się stęskniłam za nią.
- A tu jesteś Charlie- zarzuciła ręce na szyje i mocno mnie przytuliła.
- Och Kama- mruknęłam przez śmiech i przez łzy - Jak dobrze ciebie widzieć!
Krystian tata Kamy, zatroszczył się o samochód.
- Zastowie was same.
- Co u Ciebie? Czy On ciebie dobrze traktuje?
Poczułam się tak jakbym opuściła nagle swoje ciało. Jakbym patrzyła na wszystko z boku.
- Charlie słyszysz mnie? - chwyciła mnie za ramie.
- Tak, przepraszam. Tej nocy bolało jak diabli ale chcieliśmy tego i kocham go.
- Nie mam ochoty tego słuchać. To nie moja sprawa, co się dzieje w łóżku miedzy tobą a twoim facetem- powiedziała wściekła.
- Choć tato. Wracamy do domu.
- Jak możesz mnie tak lekceważyć?
Łzy tryskały z oczu. Biegłam za nimi nie wiedząc co robić, bo gniew mnie całkiem owładnął. Krzyczałam bezradnie. Szmer głosów ucichł, gdy weszłam do kuchni. Każdy z domowników obrzucił mnie szybkim spojrzeniem.
 Nim spuściłam głowę. Zrobiłam dwa kroki. Nie zamierzałam udawać że mnie tu nie ma. Nie ma sensu  próbować zapomnieć o tym co się własnie zdarzyło
Ciotka stanęła przede mną.
- Jak można w taki sposób się zachować.
- Ach tak- zdenerwowałam się - podsłuchiwałaś?
-Podsłuchiwałam- powtórzyła ciotka sarkastycznie.
Zagotowałam się w środku.
- Nie twoja sprawa, co mowie i do kogo.  A wy?- wskazałam na milcząca widownie i powiedziałam nieznoszącym sprzeciwem
- Czy moglibyście stąd wyjść? Teraz? Chce porozmawiać z ciotka sam na sam.
Zmierzyłam ciotkę wzrokiem a ciotka patrzyła na mnie z nienawiścia. Powietrze drażniło od napiecia. Dwie pary oczu mierzyły sie nawzajem spod gniewnie zmarszczonych brwi i ważąc swoje siły.
Ciotka musiała ustąpic. Ale powiedziała z drwina w głosie;
- Nie masz do mnie szacunku żeby pipeszyc sie z pierwszym lepszym. Wstydu nie masz!
- Jeśli nie chcesz- warknełam- żebym tobie tez obiła ta ładna bużke to bedzie lepiej jak umilkniesz.- Ciotka wycofała sie tyłem. Bylam gotowa rzucic sie na ta jędze, która przed nia stała. Gniew sprawił ze przestałam sie kontrolowac. Jedno niewłaściwe słowo ze strony ciotki, poprzysiegłam sobie w duchu, a spiore ja.
Z jekiem opadłam na krzesło. A wiec wszyscy sie dowiedzieli, pomyslałam. O tego rodzaju sprawach nie nalezało mówic głosno ale ona to zlekceważyła. Teraz trudno bedzie poradzić sobie z szeptem i znaczacymi spojrzeniami, które zacznie wymieniać ukradkiem za moimi plecami. Później po sprzeczce wybrałam sie do lasu. W domu była nienaturalna cisza, która zalegała po moim wybuchu. Postanowiłam pojść na samotna wycieczke, zeby wszyscy odemnie odpoczeli.
Skubnełam źdźbło tawy i zaczełam je żuć w zamysleniu. Ze żdżbłem wystajacym z ust i z głową pełna ponurych mysli ruszyłam w droge. Co robic? Poddać sie? Na jak długo starczy mi sił? Wyplułam żdzbło.
- 0 nie - syknełam- nie poddam sie! Teraz bede walczyc.
Wreszcie podjełam decyzje. Ciotka nie bedzie mnie wiecej poniźać. Pokaże im ze potrafie sie mścić. Nie bede zwykła dziewczyna do pracy w obozie , skoro powinnam byc szanowana.
Wyczerpana usiadłam na skraju drogi. Stad widać było cudowne widoki. Piekny małyb biały domek. Widać było tez staw. Woda lśniała jak srebro w świetle ksieżyca. Drgnełam z przerażenia, gdy poczułam czyjaś dłoń na moim ramieniu. Skoczyłam do przodu i zamarłam bez ruchu.
- Kochana nie chciałem ciebie przestraszyc- podszedł do mnie ale cofnełam sie - cos sie stało?
Pokreciłam głowa, ale pragnełam być sama. Własnie teraz potrzebowałam czasu dla siebie.
- Chodź do mnie- zachecił otwierajac ramiona.
Jego silne, cieple ramiona kusiły mnie. poddałam sie i juz po chwili szukałam ukojenia na jego piersi. Skryłam czubek nosa na jego szyji i rozpłakałam sie. Najpierw płakałam bezgłosnie,  ale po chwili zaczełam łkac rozpaczliwie.
Nic nie mowił tylko głaskał mnie delikatnie po plecach. Przez cały czas. W końcu rozluźnił uściska i spojrzał na mnie łagodnie. Spuściłam wzrok, wiedząc ze nie najlepiej wygladam. Zaczerwienione oczy, blade policzki, rozczochrane włosy. Nigdy jeszcze nie czułam sie tak mało pociagajaca i mało kobieca. Zadrżałam gdy zaczął scałowywać z mojej twarzy łzy z czułoscia.
- Powiesz mi co sie stało? - zapytał cicho z wielka cierpliwoscia w głosie.
Pokreciłam energicznie głową. Nie pytał wiecej tylko stwierdził.
-A wiec ciotka dowiedziała sie o nas- na sama mysl o tym rozszlocgałam sie znowu. Zaczął mnie kolysac- Malenka moja.
- Powinnam sie tego spodziewac- wybuchłam.
Jeknął pod wpływem moich ostrych słow, skulił sie. Moje oczy całkiem zaszkliły sie łzami. Powoli odwróciłam głowe i spojrzałam mu prosto w oczy.
- Ból, ktory czułam gdy sie kochaliśmy nie zamierzałam twierdzic, ze to nie bolało, ale to był cudowny ból. Byliśmy przez cały czas razem. We dwoje- zacisnełam dłonie- ciesze sie ze nie inny ale ty zabrałes mi dziewictwo. Jestem szcześliwa, ze to ty uczyniłeś mnie kobieta.
Odwróciałam glowe w bok. Blask który przez chwile lśnił w moich oczach zgasł
- Znam to- powiedział i pogłaskał po roztarganych włosach- buntownicza kobieto, ktora nie da sie złamac
Pokiwałam głowa
- Masz racje misiek. Nie dam sie złamac, ciotka sie o tym przekona!

Brak komentarzy: