poniedziałek, 20 lipca 2015

20 lipca-Rozdział II

Hej kochani:) 
A oto drugi rozdział:)
 Myślałam ze nie będzie nikogo to interesowało ale okazało się ze dużo czytelników się pojawiło:)  



Przez pół roku z mamą nie mogłyśmy dojść do siebie po stracie taty, dopiero po pewnym czasie zdałam sobie sprawę że był to okres, kiedy nie odczuwałam bólu tylko strach przed tym co będzie, tatuś chciałby żebym robiła wszystko tak jak do tej pory.  Wszystko zmieniło się też jak poznałam Kame. Dziewczynę z zwariowanymi pomysłami, z poczuciem humoru. Byłyśmy nierozłączne. Pewnego dnia Kama wpadła na pomysł, żebyśmy zaczęły śledzić pewna kobietę o imieniu Anna Widson, kobieta była pielęgniarka w szpitalu. Nie rozmawiałam z mama o tym bo zaraz by było gadanie, że tak nie wolno, że za małe jesteśmy a miałam wtedy 11 lat:) To śledzenie trwało ponad z 5 lat. Kama  nazbierała dużo wycinków o niej, zdjęcia i inne potrzebnych rzeczy. Wbiegłyśmy z Kama do swojego pokoju i zaczyłyśmy obmyślać plan.
- Dziewczynki idę do sklepu - krzyknęła mama.
-Dobrze!- odpowiedziałyśmy.
- No to pójdziemy do niej i powiemy ze robimy prace domowa o pielęgniarkach i się troch rozejrzymy.
-Ale to nie wypali - odparłam.
Wzięłyśmy kartki i długopis do plecaka i poszłyśmy do tej kobiety, po drodze spotkałyśmy mamę
- Gdzie idziecie - pytała z zaciekawieniem mama.
- Do kamy robić zadania - rzekłam.
- Tylko późno nie wracaj.
- Dobrze mamo.
I poszłyśmy, Kama zapukała i czekałyśmy. Nagle drzwi się otworzyły, stała przed nami, Anna. Nie wiedziałyśmy co powiedzieć.
- Dzień dobry dziewczynki w czym mogę wam pomoc - odezwała się miło kobieta
- Dzień dobry my bardzo przepraszamy, ale chciałyśmy tylko zapytać się czy by pani nam pomogła bo słyszałyśmy ze jest pani pielęgniarka, a  my mamy prace domowa - Kobieta zrobiła zdziwiona minę i pospiesznie odpowiedziała.
- Nie ma sprawy a o czym dokładnie chcecie wiedzieć - otworzyła szeroko drzwi i wpuściła nas do salonu.
Zadawałyśmy jej dużo pytań a ona z chęcią na nie odpowiadała. Kama rozglądała się po mieszkaniu i znalazła chyba jej pamiętnik.
- Mogę poprosić panią coś do picia bo od tych pytań zaschło nam w gardle- zapytała Kama
- Nie ma sprawy, a co chcecie?
- Ja poproszę sok.- rzekła Kama
- To ja to samo - rzekłam
kama cały czas zerkała na ten pamiętnik leżący pod szklanym stolikiem.
- Charlotte patrz
- Co to? Weź ja zostaw bo się zorientuje ze coś kręcimy - mówiłam ściszonym głosem.
- To jakaś książka czy pamiętnik o śmierci - Kama z zaciekawieniem patrzyła na ta książkę i wsadziła do torby i w tym samym czasie weszła kobieta z sokami ale nas i wypiłyśmy szybko w pośpiechu.
- Dziękujemy pani bardzo ze pomogła nam pani - mówiła kama
 - Nie ma za co. Lubie opowiadać o swojej pracy- rzekła kobieta.
- To my się zbieramy - powiedziałam zdenerwowana
Wstałyśmy i zamknęłam z trzaskiem drzwi. Jezu! Tak strasznie się bałam. Kama zatrzymała mnie i pokazała ze kobieta poszła nakarmić zwierzęta. Kama od razu zmieniła kierunek i poszłyśmy za nią i patrzyłyśmy co ona będzie robić. Nakarmiła zwierzęta i zrobiła porządek w oborze. Niebo pociemniało, odwróciłyśmy się i pobiegłyśmy do domu Kamy. Zamknęłyśmy się w jej pokoju, wyciągnęła książkę i położyłyśmy się na łóżku. Książka była duża i grubą. Otworzyłam. Książka była z wycinkami z gazety. Coś w rodzaju pamiętnika. Na pierwszej stronie widniała pojedyncza gazetowa kolumna z nagłówkiem o ślubie. Pod nią znajdowało się zdjęcie bladego faceta o wąskiej twarzy i kobiety o ciemnych oczach i ściągniętych mocno ustach. Kama uniosła wzrok znad zdjęcia z gazety i zaczęła się zastanawiać skąd zna te kobietę. Nie ulegało wątpliwości była matka Anny. Ładny podpis wykonany czarnym tuszem pod zdjęciem brzmiał,, Ślub roku 20 kwietnia 1938''. Na drugiej stronie znajdowało się zawiadomienie o narodzinach. Chłopca o imieniu Paul, urodzony w szpitalu 30 kwietnia 1939. Brat.
Na trzeciej stronie ,pisało o narodzinach Anny 1 kwietnia 1945. Fakt ze urodziła się w Prima Aprilis, nie minęło uwagi Kamy. Za oknem wiatr przybrał na sile, deszcz bębnił o szyby i dach.
Zafascynowane książka zapomniawszy o bożym świecie i zaczęłyśmy czytać dalej.
Następny wycinek pochodził z pierwszej strony gazety,,luck pack'' zdjęcie pokazywało strażaka na drabinie na tle płomieni buchających z okna jakiegoś sporego domku.
PIĘĆ OFIAR POŻARU DOMU.
Pięć osób, spośród których cztery były członkami jednej rodziny, zginęło w środku we wczesnych godzinach porannych na skutek pożaru, jaki wybuchł w budynku. Wśród ofiar znajdowało się troje dzieci. Czwartą był ich ojciec, udało mu się uratować tylko jedno ze swoich dzieci 18 miesięczna Kristin. Piąta ofiara był 58 letni kawaler, który mieszkał na najwyższym pietrze budynku. Kolejny wycinek z dnia 20 lipca 1958. Ukazało zdjęcie wyglądając nieco starzej mężczyznę, a pod zdjęciem był zamieszczony nekrolog, mężczyzna ginie w tragicznym wypadku. Kiedy przewróciłam kartkę, zobaczyłam zdjęcie i nekrolog ojca, poczułam jak w sercu zaczyna się budzić przerażenie. Schludne pismo po tym wycinkiem głosiło; ,, Atak groźnego psa na Wiliama''
Następny artykuł był o studencie który ginie w tragicznym wypadku. Moje ręce kiedy odwracałam strony drżały. Na kolejnych stronach znajdowały się trzy nekrologi. Dwóch starszych mężczyzn, którzy zmarli w skutek długotrwałej chroboty. Trzecie była 46 letnia kobieta, przyczyna śmierci było krotka i gwałtowna choroba. Miałam już dość. Zamknęłyśmy książkę i odłożyłyśmy na bok ale kama  wzięła i zaczęła czytać ją dalej.
Potem dziecko, trzylatek, które spadło ze schodów. Następna strona była o pisarzu Patryku który zaginął. Następna była o Annie. Przełożona pielęgniarek z oddziału położniczego przesłuchiwana w związku ze zgonami dzieci.,, Anna Windson 39-letnia przełożona pielęgniarek była przesłuchiwana w sprawie śmierci ośmiorga dzieci, które zmarły na tym oddziale w ciągu paru miesięcy''- kiedy ona tam pracowała.
Skoczyłyśmy czytać, nawet nie rozmawiałam z Kama tylko prosto poszłam do domu. Poszłam do łóżka i nie mogłam dłuższą chwile usnąć, myślałam o tej książce że nie potrzebnie ją wzięłyśmy.
Burza trwała przez cały następny dzień, dobrze ze to była sobota, spędziłam w samotności, siedziałam przy oknie swojej sypialni. moja sypialnia, podobna jak wszystkie inne, znajdowała się na pietrze. Pokój był dosść skromie umeblowany- łóżko, szaf i inne przedmioty.

1 komentarz:

Kasia:*:* pisze...

Fajne jestem pod wrażeniem :-)