poniedziałek, 26 grudnia 2016

Rozdział 38 - 26 grudnia

 Hej kochani :)
Rozdział już 38 :) 
Miłego czytania w końcówkę świat :) 


 Pierwszego listopada wybrałam się na groby na cmentarz. Była taka tradycja, y tego dnia porządkować mogiły, zapalić świece. Pojechałam po śniadaniu, chcąc uniknąć tłumów. Ludzie zwykle przychodzili na cmentarz, skończywszy swoje obowiązki, bo wtedy płonące światełka wyglądały najpiękniej.
  Odwiedziłam najpierw ten grób, który znaczył dla mnie najwięcej. To bardzo dziwne, pomyślałam ze smutkiem, że mogiła Taty odgrywała tak wielka role w moi życiu. Prawda, było to miejsce ostatniego spoczynku mojego ojce, ale przecież nigdy nie poznałam go za bardzo. Kiedy dorastałam, rzadko wymienialiśmy jego imię, choć życie codzienne toczyło się jakby tata wciąż był wśród nas.
Im bardziej tłumiłam w sobie uczucia tym więcej pytań cisnęło się mi an usta. W ten sposób matka stała się niezwykle bliską osoba.Zastanawiałam się często, jakby wyglądało moje życie, gdyby ojciec nie odszedł.
  Przesunęłam delikatnie palcem po napisie na nagrobku. Udekorowałam grób świeżymi gałązkami świerku, które pościnał dla mnie Sam i ułożył na nich serduszko splecione z czerwonej jedwabnej szarfy.
  Z trudem wyprostowałam zmarznięte kolana, rzuciłam ostatnie spojrzenie na nagrobek i ruszyłam dalej.        Grób ciotki znajdował się w tej samej północnej części cmentarza. ,,Mery " głosił napis na zwykłym drewnianym krzyżu. Poprawiłam przekrzywiony krzyż. Zastanawiając się nad stanem swej duszy, nie potrafiłam określić, czy śmierć ciotki wzbudziła we mnie żal czy radość. Ciotka nie była złym człowiekiem, ale fatalnie rozegrała partie swojego życia. Przypuszczalnie zrobiła to, bo zaślepiła ją żądza zemsty.
 Udekorowałam grób w taki sam sposób jak grób taty., tylko serce z wstążką zastąpiłam krzyżykiem.
  Na koniec ruszyłam w górę wzniesioną ku linii lasu, gdzie mieściła się najstarsza część cmentarza. Pamiętałam jak przez mgłę, że mama zaprowadziła mnie kiedyś na grób rodziców ojca i jej, ale od tamtej chwili minęło sporo lat. Nie byłam nawet pewna, czy imię brata bliźniaka taty, które brzmiało Jan, znajdowało się na nagrobku.
 Rozglądałam się z zaciekawieniem szukając kamienia. Wiedziałam w przybliżeniu, gdzie się znajduje, ale mnogość nagrobków nie ułatwiła mi zadania. Część grobów była zadbane, innych w ogóle nie odwiedzano. Jeden z napisów głosił, że zmarły opuścił świat, mając ledwie dwadzieścia parę lat, ale chwasty zdążyły już niemal całkowicie zasłonić nagrobek. Zrobiło mi się przykro, że nikt nie utrzymuje go w należytym stanie.
W końcu znalazłam to czego szukałam. Uklękłam nabożnie i objęłam czułym spojrzeniem nierówny czarny kamień. Wykuty przecinakiem napis niknął pod warstwą mchu i porostów. Trzeba by to zeskrobać twardą szczotka, pomyślałam, ale wciąż byłam w stanie odczytać nazwisko dziadków.
Pod nazwiskiem znajdował się prosta inskrypcja;,, Mały Jan spoczywa z rodzicami''. Poczułam ścisk w żołądku. Mogłabym sobie wyobrazić ból babci, która musiała doglądać grobu własnego syna.
Dziadek też bardzo przeżył tragiczną śmierć dziecka. Co bym zrobiła na ich miejscu? Co bym czuła, gdybym musiała odwiedzać grób Emilii? Nie!!! Wzdrygnęłam się, nie wolno mi tak myśleć. Serce waliło mi jak młotem,  zduszony płacz wstrząsnął mi piersią. Zarwałam się z kolan. Tragedia sprzed lat zawładnął mną całkowicie. Myśli krążyły, a przed oczami pojawiły się straszne obrazy babci wpatrującej się w czarna dziurę w ziemi, w której miała pochować swojego syna.
Odwróciłam się i pobiegłam w kierunku białej ściany kościoła. Okrążając róg świątyni. Gdy znalazłabym się tam minutę wcześniej, przy kościelnej furcie natknęłabym się na Sama. Syn zmierzał do grobu matki, odwrócony do mnie plecami. Przemknęłam do wyjścia, stąpając po oszronionej trawie i omijając żwirową ścieżkę. Sam nie mógł zauważyć mojego samochodu, ale na szczęście nie zainteresował się, kto nim przyjechał.










Brak komentarzy: