niedziela, 10 stycznia 2016

10 styczen -Rozdział XIX


Hej kochane ;) A mam dla was nowy rozdział;) zapraszan tez do wcześniejszych jak ktos jest u mnie pierwszy raz. Pozdrawiam i miłego czytania :*




Rozkoszowałam się tą wyprawa wszystkimi znyslami. Niekiedy szłam ramie w ramie z nim, ale nawet nie próbowałam się odsunąć. Tak przyjemnie sie mi szło. Czyłam ciepło człowieka o którym tyle myślałam, wdychałam jego zapach.
  Po obu stronach drogi rosły krzaki i zarośla. W krótce wyszliśmy na łąke i przez niskie krzewy dojrzeliśmy kamienne ogrodzenie.
- Pomoge ci przeskoczyć. Skoro niesiesz koszyk z jedzeniem- dodał
Skoczył pierwszy i obrócił sie zaraz żeby podać mi reke. Dotyk jego cuepłej szorstkiej dłoni obudził we mnie pożadanie. Kocham tego mężczyzne. Dopiero teraz zaczełam zdawać sobie sprawe, jakie uczucie w człowieku sie rodzi, gdy w gre wchodzi miłość. Mama podała mi grabie, wyrywajaląc mnie z rozkosznych urojeń.
- Zaczynamy kosić, a ty bedziesz ustawiać stogi.
Odstawiłam koszyk z prowiantem i odparłam z uśmiechem.
- Bo dobrze, wiec bierzmy się do pracy.
Wszyscy juz pracowali. Praciwaliśmy tak dlugo ze Sam wyprostował sie, ściagając czapke i otarł pot z czoła.
- Pora na pięć minut przerwy- powiedzuał i zaśniał się pod nosem.

Długo będe pamietac te sianokosy stojąc trzy dni później przy oknie. Otworzyłam i urochomiłam za pomocą haczyka.
Ciało miałam zesztywniałe i posiniaczone, gdy tamtego wieczoru wróciłam do domu. Nadwyrężylam mieśnie, ktorych rzadko używałam. Pęcherze na dłoniach piekły okropnie, ale już zaczęły pekać i goić sie. Za nic nie zrezygnowałabym jednak z tych sianokosów.
- Charlie, Charlie! Możesz tu na chwile przyjść?
Wtrzałam przez okno i spostrzegłam Aksela który podkuwał konia obok stajni. Szcześliwa ze chce że mną porozmawiać i szybko zeszłam po schodach na dół.
- Mogłabyś przytrzymać jej łeb? Poluzowała się podkowa a musze ją wymienić. Ale ta łobuziara cały czas próboje mnie ugryźć. A nie mam ochoty mieć śladów po końskich zebach na tyłku- powiedział
Musiałam sie uśmiechnąć. Aksel miał w sobie jakiś rodzaj ciepła i dawał poczucie bezpieczeństwa. Emanowała z niego mądrość żyviowa, a przy tym zawsze traktiwał mjie jak swoja córke, pomyślałam i chwyciłam konia za grzywe.
- Wyszlifowałem już kopyto i dopasowałem nową podkowe- wyjaśnił
W przed poludnie postanowiłam skorzystać z okazji i rozejrzeć się. Poszłam do lasu, mialam zamiar iść do Boba. Niestety pomyliłam drogi. W lesie zobaczyłam mały domek. Najpierw poszłam w strone spiżarni, polozona obok domku. Budynek ustawiono na wielkich kamieniach i belkach, żeby myszy nie zakradły sie do ziarna, które gromadzono na parterze. Wspiełam sie po stromych schodach i otworzyłam cieżkie drzwi. Zapasy jedzenia zaczęły juz topnieć. Nie był to powód do niepokoju, bo wkrótce wypełbią się nowym ziarnem. A po uboju na ścianach zawisną świeże wędzonki i kiełbasy. Schody prowadzące do piwnicy zaskrzypiały pod moim ciężarem, pokonywałam jednak spokojnie stopień za stopniem. Tu stało kilka skrzyń, pomalowanych na biało i gdzieniegdzie były róże. Moja uwage przyciagnęła najwieksza z nich. Kłudka nie była zamknieta. Nie znalazłam w niej nic godnego zainteresowania. W pralni już ktoś był wcześniej. Serce zabiło mi mocniej, gdy wróciłam do małego domku. Szłam przez korytarz w piwnicy na palcach. Deski podłogowe skrzypiały. Zatrzymałam sie przed drzwiami do jednego z pokoju, ale drzwi okazaly sie zamkniete. Ponieważ nic nie znalazłam, postanowiłam poszperać w papierach. Miałam właśnie rzadka okazje , by dowiedzieć sie czegoś wiecej kto tu mieszka. Zanim zabrałam sie do dzieła, postarałan się zapamietać dokładnie, jak papiery były ułożone. Osoba natychmiast by zauwazyła ze ktoś szperał w jej rzeczach. Rozejrzałam sie nerwowo, a potem przeszukałam szuflade po szufladzie. Znalazłam jednak tylko stosy kartek zapisanych zawikłanymi prawami. W najmniejszej szyfladzie leżała metalowa szkatułka. To odkrycie sprawiło, że żołądek zawirował. Podekscytowana znów sie rozejrzałam dokładnie. Mróżąc oczy, wyjżałam przez okno i spostrzegłam ze ktoś się zbliża na dziedziniec. Pełna niepokoju i ostrożności postawiłam szkatułke na biurku. Dłonie drżaly ze zdenerwowania.
Zimne dreszcze przeszły mi po plecach, gdy bezskutecznie staralam sie znaleść pasujący kluc. Wyjełam szpilke do włosów i zaczełam nia majstrować przy zamku. Gdy wieczko wreszcie z drzwiękiem, który w moicg uszach zabrzmiał jak huk, skuliłam sie ze strachy. Szkatułka była pełna papierów, osoba musiała je dobrze upchać, żeby sie wszystko zmieściło.
Przez chwile siedziałam nieruchomo i wpatrywałam się w otwartą szkatyłkę. Czy sie odważyć? Czy nie powinnam pójść po rozum do glowy i nie mieszac sie w prywatne sprawy? Ale ciekawość zwyciężyła. Drżałam jak przestraszony ptaszek, gdy zaczełak przegladać papiery. Stare dokumenty nie interesowaly mnie. Nagle zobaczyłam adres Aksera i kilka listow od niego. Wyprostowałam się i skupiłam sie na okrąglym piśmie. Gdy miałam właśnie rozprostować pierwszy arkusik dobiegły mnie jakieś drzwieki z dziedzinca. Podskoczyłam na krześle. Nie spodziewałam sie ze tak szybko ta osoba dotrze do domku. Tak pochłoneła mnie zawartość szkatułki że cały świat przestał istnieć. Błyskawicznym ruchem wsunelan gi sobie do kieszeni i zatrzasnełam wieczko. Brzegi kilku kartej wystawały spok wieczka. Musialam wiec otworzyć skrzyneczke i wepchnąć je głebiej. Jedną dłonią przytrzymałam wieczko, drugą wciskalam listy. Do diabla nic z tego!  Zdenerwowałam sie tak bardzo ze rece sie trzesły. Odchyliłam głowe do tylu, musialam przerwać na chwile, żeby nie wpaść w pabike. W tej samej chwili uslyszalam czyjeś kroki w pokoju obok. Musnęłam dlinią swoja szyje i twarz, zauważając że mam calkiem spocona grzywkę. Czy to bie było szczescie w nieszczęściu? Szczeście zas polegalo na tym ze nie zostałam przyłapana a nieszczescie ze nie wiem do kogi pisał Aksel. Ale mam jeden list wiec dowiem sie tego szybko. Otworzyłam po cichy okno i wyszłam przez nie. Akorat gdy wychodzilam zdążyl ktoś otworzyc drzwi. Cale szczeście że zdążyłam. Pobiegłam szybko do domu.
Wkońcu znalazłam chwile żeby przeczytać list. Aksel pisał ze ma prawa do syna. Że bedzie o niego walczył i że chce go poznac. Tak jest to chodziło o Sama i ciotke Mery. Co ich łaczyło? Sama jestem ciekawa.

Brak komentarzy: